Rozdział 1:

Sidney, Australia
 31 lipca
/Ally/

 Obudziłam się jak zwykle o 7 rano. Teraz już nie potrzebowałam budzika- wstawałam tak 7 dni w tygodni. Nawet kiedy nie musiałam.
  Przeciągnęłam się. Dzisiaj nadszedł początek mojego urlopu. Już od dwóch lat pracowałam w jednym z lepszych szpitali w Australii. Lubiłam pomagać ludziom, dlatego kochałam tą prace. Przynosiła mi całkiem dużo dochodów.
 Wstałam z łóżka i ubrałam się. Kierując się do kuchni, zajrzałam do pokoju mojej sześcioletniej córeczki- Tibby. Dziewczynka jeszcze smacznie spała, przytulając swoją ulubioną maskotkę: łaciatego pieska, o imieniu Lolly. Miała jasne, blond włosy, odziedziczone po Tomie, moim mężu który zginął w wypadku samochodowym. Po nim odziedziczyła również odwagę. Po mnie natomiast miała brązowe oczka i talent muzyczny. Uczyła się grać na pianinie i pięknie śpiewała.
 Obok jej łóżka znajdował się nie wielki plecaczek, a na krześle od biurka leżało przygotowane ubranie. Cieszyłam się, że w końcu spędzę z nią więcej czasu. Całe 3 tygodnie. W dni powszednie  wstaje wcześnie i zostawiam ją z opiekunką. Z pracy wracam około 18.00. Z Tibby spędzam głównie weekendy.
   Jeszcze chwile popatrzyłam na moją córeczkę i poszłam do kuchni. Przez okno wpadały pierwsze promienie słoneczne. W mieszkaniu panowała cisza, którą kiedyś lubiłam, ale wszystko zmieniło się w dniu urodzin Tibby. Od początku była bardzo hałaśliwa. W domu stało się jeszcze weselej kiedy zaczęła chodzić.
Robiąc kanapki dla mnie i dla mojej córki spojrzałam na kalendarz. Dopiero wtedy uzmysłowiłam sobie, że dzisiaj wypada rocznica mojego wyjazdu, a właściwie mojej ucieczki z Miami.
- Ile to już lat?- szepnęłam do siebie i zaczęłam liczyć na palcach. Wyszło 12 lat. Ostatni raz w moim rodzinnym mieście byłam 12 lat temu. I dzisiaj tam powrócę. Co prawda na 3 tygodnie, ale to już coś. Planowałam to zrobić wcześniej, kiedy Tibby miał 2 lata. Jednak pomysł poszedł w odstawkę kiedy w wypadku samochodowym zginął  Tom. Pisząc pożegnalny list do taty zdecydowałam, że wrócę, kiedy ustabilizuje sobie życie. Dlatego musiałam się pogodzić ze śmiercią ukochanej osoby i iść do przodu, pomijając Miami. Teraz wiem, że jestem gotowa. Moje życie jest cudowne. Mam utalentowaną córeczkę, duży apartament, samochód, ukończyłam medycynę, mam stałą posadę i wspaniałą przyjaciółkę. Nie wiem czy spotkam się tam z tatą, nie wiem czy mnie pozna, ale miło będzie zobaczyć Miami.
 Robiąc kanapki, w ciszy która rzadko gościła w tym domu, usłyszałam przenikliwe szczekanie. Aż podskoczyłam. Był to nasz piesek, rasy golden retriver. Szczeniak miał dopiero 8 miesięcy i dostał od Tibby imię Dingo.
Pogłaskałam włochatą główkę.
- No Dingo, będziesz miał wakacje u Skyler- powiedziałam z uśmiechem. Skyler była moją przyjaciółką od pierwszych dni w Sidney. Świetnie się dogadywałyśmy. 
Zwierzę najwidoczniej zrozumiało, że zostanie gdzieś oddane, więc natychmiast ucichło. Piesek był trochę spóźnionym prezentem na 6 urodziny Tibby.
- Hymm, trzeba już budzić Tibby, za godzinę będzie taksówka, na lotnisku będziemy za 1,5 godziny, a samolot odleci za 3,5 godziny...- dyktowałam pod nosem plan dnia, idąc do pokoju dziewczynki. Kiedy dotarłam do celu, usiadłam na podłodze przy jej łóżku.
- Tibby, pobudka, pora wstać...- mówiłam do niej, jednocześnie gładząc jej włosy  
Dziewczynka zamrugała oczami.
- Ale muszeeeee?- zapytała ziewając
- Tak, o ile chcesz zobaczyć Miami- powiedziałam ze śmiechem. Wiedziałam, że to ją rozbudzi. Nigdy nie była za granicą i zawsze chciała gdzieś polecieć samolotem. Ponadto żyła tym wyjazdem od początku wakacji, które spędzała z nianią. Nie myliłam się
- Chce! Kiedy jedziemy na lotnisko? Nie długo?- pytała, siadając na materacu
- Za godzinkę przyjedzie taksówka. Chodź, ubierzemy się- oznajmiłam
- Sama się ubiorę- powiedziała- A Dingo jedzie z nami?
Pokręciłam głową
- Nie, Dingo zostanie u cioci Skyler. W samolocie pies by się męczył- wyjaśniłam
-Aha
- No, to ubierz się, tam na krześle masz ubrania. Czekam w kuchni z kanapkami- oznajmiłam wychodząc.
Przy stole nie musiałam długo. Już po paru minutach w korytarzu rozbrzmiały energiczne kroki Tibby.
- They wanna know know know
Your name name name
They want the girl girl girl
With game game game
- nuciła moja córeczka. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że to ja napisałam tą piosenkę

- Co nucisz, kochanie?- zapytałam, mimo iż znałam odpowiedź
- Przecież wiesz! Mówiłaś mi, że to ty napisałaś tą piosenkę!- wykrzyknęła
- Austin Moon?-"upewniłam" się z uśmiechem
-Tak, ty naprawdę się z nim przyjaźniłaś?- zapytała
Pokiwałam głową
- A dlaczego już nie masz z nim kontaktu?-na to pytanie, Tibby jeszcze nie znała odpowiedzi. Nie wiedziała o Kirze, może powinna poznać prawdę?
- Wiesz... Powiem ci później. Teraz jedz kanapki, bo nie zdążymy!- uniknęłam wyjaśniania
- Później, czyli kiedy?- zapytała siadając przy stole
- No, nie wiem...
- W samolocie? Proszeeeeee- przerwała mi dziewczynka
Ona powinna poznać prawdę, Ally- powiedział głos w mojej głowie. Zgodziłam się z nim i pokiwałam głową na zgodę.
- Ale obiecujesz?- dopytywała się z kanapką w ustach
- Tak, przysięgam
Dziewczynka uśmiechnęła się uroczo i zabrała się do jedzenia. Zrobiłam to samo. Nawet nie pamiętam jak minął ten czas, ale po chwili, trzeba było się szykować. Taksówka stała przed oknem. Wiedziałam, że w Miami, jak i tu jest ciepło więc Tibby ubrałam tylko w różową czapkę z daszkiem i czerwoną, lekką kurteczkę. Sprawdziłam czy są paszporty i pieniądze, po czym ja z walizką w ręku i torebką na ramieniu oraz Tibby z placaczkiem z różowym kucykiem i Lollyim pod ręką wyszłyśmy z mieszkania. Najpierw pojechaliśmy pod dom mojej blond włosej przyjaciółki oddać jej psa. Tibby przytulała go tak długo, że kierowca zaczął się denerwować.
W lotniskowej poczekalni było nudno. Moja córeczka biegała do okoła ławki, na której siedziałam wraz z naszym bagażem podręcznym i nuciła piosenki, nikogo innego jak Austina Moona. Był jej ulubionym wokalistą. Dziwiła mnie tylko jedna rzecz. Tibby śpiewała jedynie te starsze utwory, te napisane przeze mnie, a minęło już 12 lat. Sprawa ta tak mnie zaintrygowała, że postanowiłam zapytać się o to mojej córeczki.
- Ponieważ, te twoje są fajniejsze! Te nowsze mają niemal taką samą melodie i są o tym samym. Nuda!- taką odpowiedź usłyszałam
Zrobiło mi się naprawdę, bardzo miło.

Nasz samolot odleciał punktualnie. Przy startowaniu czytałam jedną ze starych gazet. Nagle poczułam jak ktoś mnie szturcha. Owym ktosiem była Tibby, do tej pory zafascynowana widokiem z okna. Popatrzyłam na nią pytająco
- Mamo, odwróć gazetę! Patrz kto jest na odwrocie- powiedziała wesoło
Wypełniłam jej polecenie. W artykule widniało zdjęcie Austina. Zaczęłam czytać.
Nasze źródła donoszą, że amerykański piosenkarz i tancerz, Austin Moon, niedawno podpisał kontrakt na nagranie kolejnej płyty. Przeprowadziliśmy z nim i z jego tekściarką, a zarazem dziewczyną oraz córką producenta muzycznego, Kirą Starr, krótki wywiad. Oto on:
Austin jak się czujesz przed wydaniem kolejnej płyty?
To wspaniałe uczucie, kocham śpiewać i zawsze chciałem być sławny. Kolejna płyta to spełnienie moich marzeń
A czy tu obecna Kira Starr od zawsze pisała Ci piosenki?
Nie. Przez pierwsze 2 lata mojej muzycznej przygody piosenki pisała mi Ally Dawson
A dlaczego już nie pisze? Co się takiego stało?
Tak wyszło. Ona wyjechała gdzieś na studia i już nie mamy kontaktu.
Widzę smutek w twoich oczach. Jej wyjazd Cię zaskoczył?
Jej wyjazd był dla mnie szokiem. Po prostu z dnia na dzień zniknęła. Nie mówiła nic, że planuje gdzieś wyjechać. Nie podała też miasta, czy chociażby kraju do którego wyjeżdża. Zmieniła numer telefonu i usunęła konta na portalach. Szczerze mówiąc, przed jej wyjazdem nasza przyjaźń przechodziła kryzys. Podobno miała też jakąś trudną sytuacje rodzinną. Nie byłem zbyt dobrym przyjacielem, bo jej nie wspierałem. Gdybym tylko wiedział, że to się tak skończy.
Przyznanie się do błędu to pozytywna cecha. Czy chciałbyś się z nią jeszcze spotkać
Bardzo. Ale to raczej nie możliwe. Jest tak jakby wyparowała. Brakuje mi jej, ale szanuje jej decyzje i mam nadzieje że u niej wszystko dobrze. Oraz że mnie pamięta...

Dalej były jeszcze pytania do Kiry. Uśmiechnęłam się. Zauważyłam zerkającą mi przez ramię Tibby. Jak na sześciolatkę dość płynnie czytała. Dałam jej jakiś czas na doczytanie artykułu.
- Mamo, to o tobie on mówi?- zapytała się po chwili
- Tak, kiedyś miałam na nazwisko Dawson.- potwierdziłam. Obecnie nazywam się Allyson Rollins.
- Ty po prostu uciekłaś z domu?- zadała kolejne pytanie
- Nie do końca. W tajemnicy wyjechałam na studia. Byłam już pełnoletnia i miałam do tego prawo.-wyjaśniłam
- A czemu wyjechałaś?- zainteresowała się
- Więc, to było tak...- w skrócie opowiedziałam jej o Kirze, o mojej rodzinie i o całej reszcie.
- A cieszysz się z tej przeprowadzki?-zapytała, kiedy skończyłam
- Bardzo.- odpowiedziałam bez zastanowienia
-A Austin nadal cię pamięta?- zapytała
- Nie wiem. Ta gazeta jest- spojrzałam na datę- z przed dwóch lat
-Aha- posmutniała. Pewnie miała nadzieje, że pozna Austina. Ja też chciałabym go spotkać. Ale co jeśli on mnie już nie pamięta...?


Oto 1 rozdział. Od razu przepraszam za jakiekolwiek błędy. Mam nadzieje, że Wam się spodobało
Prosiłabym o jakieś komentarze. Chciałabym wiedzieć, że ktoś to czyta. Toleruje uzasadnioną krytykę. Jeśli robię coś źle, spróbuje to poprawić. Nie wiem kiedy dodam następny rozdział, ale raczej niedługo.
Pozdrawiam!
Ulcia <3


14 komentarzy:

  1. Super,ale musisz zwracać większą uwagę na interpunkcję. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i postaram się poprawić, ale od zawsze mam problemy z tą piekielną interpunkcją.

      Usuń
  2. Mała uwaga: pisze się "konta", a nie "kąta" ;)
    Ogólnie rozdział jest super, nie mogę doczekać się nexta ;D
    A i jeszcze w wywiadzie na początku w jednym zdaniu nie napisałaś słowa "wywiad", więc zdanie wyszło trochę bez sensu ;)
    Sorry za te wytykanie błędów, ale jestem "perfekcjonistką" ;P
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz <3
      Błędy już poprawiłam, a na swoją obronę dodam, że sprawdzając teks zobaczyła, że nie napisałam "wywiad", ale na śmierć zapomniałam to poprawić o_O

      Usuń
  3. Zgadzam się z Julką Owedyk.

    Zapraszam: pamietnik-ally-dawson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorka: pamietnik-ally-dawson.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam <3 Fajny blog.
      Zostawiłabym komentarz, ale nie ogarniam blooga o_O

      Usuń
  5. Świetny rozdział.Podoba mi się ta historia.Wreszcie pojawiło się coś oryginalnego,coś innego.Na każdym blogu są prawie takie same historie,a tu proszę...inna.Fabuła też jest bardzo ciekawa,więc każdy rozdział będzie mnie wciągał jeszcze bardziej.Ja przynajmniej tak myślę.Czekam z niecierpliwością na następny.Oby pojawił się już wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaa cudowny roździa
    Ja nie zwracam uwagi na błędy
    Prosze prosze prosze dodaj szybko next

    OdpowiedzUsuń
  7. Baaaardzo ciekawe xd
    Taki inne ale zarazem fajne chociaż Auslly i Raura jets moja obsesyjną miłością to takie inne blogi tez bardzo lubię czytać xd
    hmm dopiero początek a ja już kminie jak to się może skończyć xd

    OdpowiedzUsuń