Powrót? Niekoniecznie...

Hej! Nie było mnie sama nie wiem ile... W tym czasie nawet nie dotknęłam laptopa (dziwne...) Chyba po prostu miałam doła (nie wnikać). Ale wracając do bloga, czytałam dzisiaj wszystkie moje rozdziały. Moim zdaniem wszystko wyszło bezsensu, fatalnie i nie mogę się nadziwić tym wszystkim miłym opiniom. Postanowiłam zamknąć bloga, może kompletnie usunąć? Nie wiem... Temat tego opowiadanie sam w sobie mi się podoba, toteż w między czasie (może) założę nowego bloga, z opowiadaniem o podobnej tematyce. Tu mi po prostu coś nie pasuje...

Na razie tyle ode mnie. Lecę poczytać inne blogi o A&A- Mam spore zaległości...

PS
Od niedawna mam nową ksywkę Cherry- od dzisiaj (13 czerwca), tak się podpisuję pod postami i to moja nowa nazwa :)

Pozdrowionka! 
~Cherry 



Zawieszam!

Hejo! Tytuł posta mówi sam za siebie. Mam teraz za dużo nauki: kończe 6 klasę i chce mieć jak najlepsze oceny...

Wracając do tematu: reaktywacja nastąpi po radzie pedagogicznej, kiedy w szkole nie będzie już kartkówek, testów itp.

Do napisania i mam nadzieje że ktokolwiek będzie pamiętał o tym blogu...

Ulcia

Dziękuję i...

Chciałabym bardzo podziękować za te 2200 wyświetleń. To dla mnie na prawdę dużo znaczy.
Chcę też poinformować, że zaczyna mi brakować czasu na pisanie rozdziałów. Są już ostatni testy i w ogóle, a ja chce mieć jak najlepszą średnią. Nie zamierzam zawieszać bloga. W pisaniu, od niedługa, będzie mi pomagać- Natalia.
 Hymm, to na tyle. Nexta nie wiem kiedy wstawię, może w tym tygodniu?
 
Pozdrawiam!
Ulcia

Rozdział 4

Miami, USA
1 sierpnia
/Ally/

Wyglądał... znajomo.
- Eeee, bardzo przepraszam. To moja wina. Niezdara ze mnie- zaczęłam się tłumaczyć, równocześnie próbując z kimś skojarzyć twarz mężczyzny. Miał on średniej długości, rude włosy i był ode mnie wyższy.
- Nic nie szkodzi. Nie widziałem  cię tu nigdy.- powiedział rudzielec
- Jestem na wakacjach.- wyjaśniłam- Allyson Rollins
Przedstawiłam się i podałam mu rękę. Jego reakcja trochę mnie zdziwiła. Zaczął mi się dziwnie przyglądać.
- Em... jakiś problem? Jeśli panu przeszkadzam to już pójdę- oznajmiłam, odwracając się w stronę stolika Tibby.
- Nie, tylko... Ally?- rzucił mi pytające spojrzenie
- E... tak, przed chwilą się przedstawiłam.- uśmiechnęłam się. Mężczyzna wydawał się znajomy, ale nie wiedziałam kim on jest. W każdym bądź razie, prawdopodobnie mnie kiedyś znał.
- Tak, wiem. Ale... Miałaś kiedyś na nazwisko Dawson i mieszkałaś tu?- zadał pytanie
-  Tak, ale... - zaczęłam 
-  Hej! Ally! Nie pamiętasz mnie?-
Wytężyłam umysł. Cofnęłam się te 12-13 lat wstecz. Uderzyła mnie fala bólu. Bądź co bądź tęskniłam za tamtymi czasami. Spojrzałam się w twarz rudzielca... RUDZIELCA! Nagle mnie olśniło.
- Dez?- upewniłam się
- Brawo! Myślałem, że mnie zapomniałaś- powiedział
- Nie zapomniałam, tylko nie poznałam- uściśliłam
- Wiesz, nie wierze, że to ty. Długo cię nie widziałem
- Ja nie wierze, że mnie poznałeś. Jak ci się wiedzie?- zapytałam
- Nieźle, ale opowiadaj co u ciebie.- powiedział
Spojrzałam w stronę mojej córki. Wyglądała na znudzoną. Moja mina trochę zrzedła. Dez podążył za mną wzrokiem.
- To twoja córka- domyślił się- a czy... twój...
Wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie, mój mąż zginął w wypadku. Cztery lata temu.- wyjaśniłam
- Aha. Przykro mi...- powiedział
- Ja już naprawdę muszę iść. Chcę zabrać Tibby na plażę. Jeśli chcesz możesz iść z nami-zaproponowałam, mając nadzieje, że jednak odmówi.
- Chętnie.- zgodził się
~Moje szczęście...-przemknęło mi przez my
Podeszliśmy do stolika Tibby. Dałam jej zakupione lody i przedstawiłam Dezmonda. Postanowiliśmy od razu iść w stronę oceanu.
- Więc co porabiasz?- zapytał się Dez, kiedy przechodziliśmy obok parku
- Nic ciekawego, jestem lekarzem- odpowiedziałam- konkretnie chirurgiem
-W sensie, grzebiesz w ludziach?- zapytał
- Taaa, mniej więcej, chodź sama bym ta tego nie ujęła- powiediałam
- A, gdzie i czemu uciekłaś jeśli można wiedzieć.
- Uciekłam, bo... miałam nie za ciekawą sytuacje w domu... w woleliście Kirę. Teraz z perspektywy czasu, aż tak źle mi nie było, ale wtedy..- wyjaśniłam
- Ale gdzie?- dopytywał się.
-Co gdzie?-zapytałam
- No, gdzie uciekłaś?-wyjaśnił
Zastanowiłam się. Zdradzić mu moją kryjówkę. Niby nie mam do niego już żalu Wszystko sobie poukładałam, ale jednak...
- Aaa, o to chodzi...Spróbuj zgadnąć- zaśmiałam się
- Hymmm... Nowy York? Los Angeles?- zaczął zgadywać
- zimno, zimno
- Nie wiem. Podpowiedź?- poprosił
- Ok. Duże miasto, nie w Ameryce.- oznajmiłam
- Londyn?
- Nie
- Madryt?
Pokręciłam przecząco głową
- Tokio? Nie no, nie zgadnę. Weź powiedz.- poddał się
- Dobrze. Sidney.- powiedziałam
- Australia?!? W życiu bym nie zgadł.- oznajmił
-Heh... właśnie dlatego to miejsce wybrałam- uśmiechnęłam się
- Czyli mieszkasz tam sama. To znaczy tylko ty i Tibby?-zapytał się
-Nie, jest jeszcze Dingo! Nasz piesek-wtrąciła się moja córeczka
- Jednym słowem, wesoło. O bym zapomniał!-powiedział rudzielec
- O czym?
- Pamiętasz Cece?-zapytał
Przytaknęłam
- To ona organizuje takie spotkanie klasowe. Przyjdziesz?-zaproponował
- No nie wiem...-zaczęłam
- Proszę. Austin mnie chyba zabije jeśli się dowie, że cię spotkałem i nie zaprosiłem-uśmiechnął się
-Przesadzasz. Naprawdę nie mogę. Co będzie z Tibby? Nie zostawię jej samej-oznajmiłam stanowczo
- Wiesz, moja kuzynka jest opiekunką. Mogłaby się nią zająć i przy okazji pokazać jej Miami.- powiedział
- Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł. I po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że z Tibby musimy już iść-oznajmiłam
-Proszę! Chociaż przejdź się ze mną do Austina. On nie uwierzy, że cię na serio spotkałem-poprosił
- To nic mu nie mów- rzuciłam do niego, równocześnie odwracając się na pięcie.
Poszłam w stronę hotel ciągnąc za rękę Tibby i zostawiając z tyłu zdziwionego rudzielca. Przeklinałam w duszy swoje tchórzostwo. Przecież tak bardzo chciałabym zobaczyć Trish i Austina. Nawet Kirę. Za późno.
- Mamo? A ty nie chciałaś iść?-usłyszałam głos Tibby
- Nie. Przecież to miały być wspólne wakacje-powiedziałam
Jednak szczerze, bardzo chciałam tam iść.
~Powinnam się zapytać Dez'a kiedy i gdzie idą na to spotkanie-pomyślałam


/Austin/
Siedziałem na kanapie i oglądałem jakiś film, kiedy do mojego domu wpadł Dez. Zachowywał się dziwnie, inaczej niż zazwyczaj.
- Co jest?-zapytałem
- Nie zgadniesz.-powiedział nienormalnym tonem
-No, nie zgadnę-roześmiałem się- mów co jest.
- Wpadłam dzisiaj na pewną dziewczyna-powiedział
- Nie mów, że się zakochałeś. Przecież jesteś z Tess.-przypomniałem mu
- Nie zakochałem się! Spotkałem, jak już mówiłem dziewczynę, którą na pewno znasz.-oznajmił
-Świetnie. Kto to był?-zapytałem
- Dziewczyna. Długie brązowe, lekko kręcone włosy. Ciemne oczy. Nie wysoka, szczupła. -powiedział
- Nie mam pojęcia!- jęknąłem- nie mam czasu, na te durne zgadywanki
- Austin! Zastanów się!-krzyknął
Zastanowiłem się. Brunetka, ciemne oczy, szczupła, nie wysoka... oraz układał się w jedną osobę, ale...



Witam ludzie!
Rozdział miał być w sobotę/niedzielę- jest w poniedziałek. Bardzo przepraszam, ale nie potrafię pisać regularnie (mimo najszczerszych chęci). Oczywiście za wszystkie błędy przepraszam i od razu mówię, że już mi się nie chce tego sprawdzać: matma woła (hurra :-(  )
Chcę jeszcze powiedzieć że ostatnio moja wena spadła do minimum, więc rozdział jest jaki jest, to znaczy: krótki, nudny i ehh...

A na koniec chcę jeszcze polecić opowiadanie mojej przyjaciółki, powstałe na motywach serialu "Austin i Ally". Zaczęła pisać dzisiaj. Oto adres bloga: http://closeyoureyesanddream-opowiadanie.blogspot.com/ 
Pozdrawiam i do nexta!
Ulcia





Info&pytanie

Taaa to nie rozdział...
Informuję, że rozdziały będą się pojawieć co niedziele. No chyba, że w tygodniu uda mi się napisać np. 2 rozdziały. Wtedy jeden z nich dodam wcześniej, a drugi zostanie na niedziele. Mam nadzieje, że taki układ Wam się podoba...
A teraz pytanie: Gdybym założyła bloga z nowym opowiadaniem, o czym miało by być. O bohaterach A&A, czy raczej o Rossie, R5, Laurze itp.?
Prosze o odpowiedzi w komach (można anonimowo, prawdopodobnie wyłączyłam weryfikacje obrazkową)
Pozdrawiam!!!
Ulcia ♥♡♥

Pytanie:

Witajcie Szanowni Czytelnicy tego bloga!

Mam jedno pytanie: Wolelibyście, żebym dodawała rozdziały regularnie (np. co niedziele), czy tak jak teraz (tzn. np. jednego dnia  2, potem przez miesiąc pustka) ??? Proszę o komentarze (można anonimowo). Na odpowiedź macie czas do opublikowania następnego rozdziału, którego jeszcze nawet nie zaczęłam :-(. Obecnie walcze o 6 z matmy na koniec i zaraz test predyspozycji językowych do gimnazjum o_O, to znaczy mniej więcej tyle, że nie wiem kiedy dodam naxta. Postaram się w tym tygodniu...

Pozdrawiam!
Autorka tego bloga: Ulcia

Rozdział 3:

Miami, USA
 1 sierpnia
/Ally/

Kiedy się obudziłam, zegar pokazywał godzinę 9:12. Przerażona zerwałam się z łóżka, po czym dotarło do mnie, że nie jestem we własnym dom, tylko w jakimś hotelu oraz, że mam wakacje. Czułam się wypoczęta, tak jak nigdy. Nic dziwnego. W końcu zazwyczaj wstaję o siódmej. Tibby spała na łóżku obok. Nie chcąc jej budzić, wyszłam na balkon. Był dość duży. Znajdował się na nim niewielki stolik i 3 krzesła. Zbliżyłam się do barierki. Poczułam na policzkach rześki wiatr, z nad oceanu. Widok był piękny i można się było tak patrzeć bardzo długo, jednak szybko nadszedł czas budzenia Tibby. Stołówka hotelowa rano była czynna tylko (aż) do 10.20. Potem otwierała się na 3 godziny od 14:00, a kolacje była od 19:00 do 21:30.

Śniadanie minęło bez zbędnych komplikacji. Dochodziło południe, kiedy wraz z Tibby ruszyłyśmy do parku. Moja córeczka skakała przez całą drogę i ogólnie tryskała optymizmem. Kochała zabawę na świeżym powietrzu, niemal tak bardzo jak śpiewanie. Plac zabaw nie leżał daleko. Mniej, więcej 20 minut drogi na piechotę, toteż po chwili widać było zjeżdżalnie i huśtawki. 
  Tibby od razu poszła na jakąś zabawkę, a ja zostałam na ławce. Wyjęłam książkę z torebki i zagłębiłam się w lekturze. 

/Tibby/
 Do zjeżdżalni prowadziła sporawa kolejka. W Sidney,nigdy na placach zabaw nie było tyle dzieci.
Kiedy w końcu dotarłam do miejsca zjazdu, jakiś chłopak, na oko w moim wieku wepchnął się przed wszystkich, w tym przede mnie i zjechał. Zdziwiłam się, że nikt nie zareagował, więc postanowiłam sama coś zrobić. Szybko znalazłam się na ziemi i podbiegłam do blondyna.
- Nie zauważyłeś kolejki?- zapytałam spokojnie
- Zauważyłem, ale moja ciocia mówi, że jak się jest lepszym, to nie trzeba czekać- powiedział z denerwującym uśmiechem
- To twoja ciocia jest dziwna, a poza tym skąd wniosek, że jesteś lepszy?-uniosłam brwi
- Eee, to proste. Moim dziadkiem jest Jimmy Starr. Założyciel Star Records- pochwalił się
- No, i? Twój dziadek to jedno, a ty to zupełnie co innego.- wyjaśniłam
Obok nas zaczęła zbierać się spora grupka dzieciaków. Rozejrzałam się nie pewnie. Ciekawe co ich tak interesuje. Pewnie nikt inny dotąd nie postawił się temu blondynowi. Spojrzałam na twarz chłopaka. Rozglądał się jakoś bezradnie w poszukiwani ratunku.
- A skąd ty w ogóle jesteś. Nigdy cię tu nie widziałem.- powiedział w końcu
- Mieszkam daleko, za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za siedmioma rzekami- odpowiedziałam bez namysłu
- Zabawne.- w jego głosie nie wyczułam ironii- Jestem Logan
Chłopak podał mi rękę.
- Tibby- przedstawiłam się, po chwili wahania, jedna ręki mu nie podałam
- Mam bardzo fajne zabawki, chcesz się ze mną pobawić?- zaproponował
- Jesteś dziwny, nie chce. Najpierw się wpychasz i wywyższasz, a teraz?- mówąc to odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku mamy.

/Ally/
 Zobaczyłam idącą w moim kierunku Tibby.
- Coś się stało?-zapytałam lekko zaniepokojona
- Nie, ale jakiś dzieciak się przede mnie wepchnął, to mu dogadałam, potem on chciał się ze mną bawić, ja nie chciałam, więc możemy już iść- wyjaśniła, na jednym oddechu
- Jeśli chcesz.- zgodziłam się i włożyłam książkę do torebki.
Wychodząc z parku zapytałam się ją jeszcze o tego chłopaka.
- Był chyba w moim wieku, miał takie dosyć długie,jak na chłopaka, blond włosy i zielone oczy. Mówił, że jego dziadkiem jest Jimmy Starr i twierdził, że jest lepszy- wyjaśniła- i miał na imię Logan
- A po czym wnioskował, że jest lepszy?- uniosłam brwi
- Jego ciocia, coś tam mu mówiła- oznajmiła
Najprawdopodobniej Kira ma siostrę. Założenie, iż jest się lepszym od innych, jest bardzo w jej stylu. Idąc ulicą, przechodziłyśmy obok jednej z moich ulubionych lodziarni w Miami.
- Może chciałabyś lody?- zaproponowałam, mojej córeczce
- Pewnie! Chodźmy-  zgodziła się z entuzjazmem
- To idź zajmij stolik, a ja zamówię. Dla ciebie truskawkowe i czekoladowe, tak?- upewniłam się
Tibby pokiwała głową, na tak. Podeszłam do kasy i złożyłam zamówienie. Odebrałam deser, a kiedy odwracałam się wpadłam na jakiegoś mężczyznę. Wyglądał... znajomo.

Od autorki:
Kolejny rozdział. Troszkę krótki, ale jest. Następny nie wiem kiedy się pojawi. Postaram się wstawić jak najszybciej. Za jakiekolwiek błędy przepraszam. A teraz pytanie do Was: Na kogo Waszym zdaniem wpadła Ally?  Czy to tak oczywista, że aż nierealna postać jak Austin? Czy może jakaś drugoplanowa. Piszcie w komentarzach (można anonimowo).
Pozdrawiam
Ulcia